Mały wisior na cieniutkim wężu (żeby nie powiedzieć - wężyku :-)) koralikowym chodził nam po głowach od pewnego czasu. Próby oplecenia koralikami sporych rozmiarów pastylki howlitowej nie chciały zakończyć się sukcesem. Ciągle było coś nie tak: za dużo koralików i robi się falbanka, za mało - robi się jakiś ścięty stożek. W końcu udało się zrobić coś, co było kompromisem.
Różnych tego rodzaju opleceń w internecie krąży mnóstwo - człowiek napatrzy się na to wszystko i potem tworzy. Problem w tym, że po jakimś czasie zapomina się jak się to robiło. Pewnie powiecie: trzeba robić notatki. Jasne, że tak, tylko która wersja zapisków będzie tą dobrą? Dlatego z rozpędu powstały aż trzy sztuki - dla utrwalenia w szarych komórkach. Teraz "robią" się do nich zawieszki. I z racji na tzw. różne ujęcie tematu, mimo że takie same, a jednak będą inne. W następnych dniach kolejne wcielenia :-)
fajny, jednak inny niż te, które oglądałam!!!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.Taki zestaw kolorów jak dla mnie jest bombowy.
OdpowiedzUsuńTy masz ręke do biżuterii i wszystko co zrobisz jest genialne;)